wtorek, 29 lipca 2014

4. Szóste piętro

Co się stało? Nic nie pamiętam, jedynie ten przeraźliwy pisk, krzyk – sama już nie wiem. Dlaczego wszyscy tam stoją? Co się stało? Do jasnej cholery! Czy mógłby mi ktoś, coś w końcu powiedzieć!

- O witaj kochana! Jak dobrze widzieć cię całą i zdrową.
- Witam pani profesor! Co tu się stało? Nic nie pamiętam! Tylko ten krzyk, to błaganie o pomoc?
- Ciężko jest mi to mówić, nawet nie wiem czy przejdzie mi to przez gardło Tony Hick – nasz nowy uczeń. Pierwszoroczny. Została znaleziony… niestety martwy.
   
   Łzy pociekły mi po policzkach, wiem nie znałam go, ale, ale to dziecko – mała bezbronna istota. Żal mi chłopaka! Z tego co wiem bardzo cierpiał. Tylko najgorsze potwory tak zabijają! Chodzą głosy, że został zabity jednym z niewybaczalnych zaklęć… Avada Kedavra – aż się krzywię jak to wymawiam. Jak tak można, gdzie serce? Gdzie serce tej bezdusznej osoby, tego bezdusznego czegoś co go tak skrzywdziło? To, to, to! Brak mi słów! A może, może to duch! Może to duch z szóstego piętra! Pamiętacie jak opowiadałam wam historię o Tłustym Bercie : 
   
   "Nie wiem czy to prawda. Może zwykłe plotki? Podobno na szóstym piętrze jest duch, ale nie Tłustego Berta! Duch Tego-Którego-Imnienia-Nie-Wolono-Wymawiać."
    
   Chyba nie muszę nic więcej dodawać. Wszystko układa się w logiczną całość. Ale Voldek? Wiem, że to głupie, ale… może się zmienił? Poniósł karę za swoje czyny! Może zszedł już na dobrą ścieżkę? Chociaż tacy ludzie, a w zasadzie takie potwory się nie zmieniają. Mam mętlik w głowie sama nie wiem co o ty myśleć? Musze odpocząć. Odezwę się niedługo.
   
    Rose długo myślała o tym czy na pewno powinna porozmawiać ze swoim bratem. Potrzebowała go. Kiedy jeszcze nie byli w Hogwarcie nic ani nikt nie potrafił ich rozdzielić. Zwierzali się sobie nawzajem ze wszystkich trosk i smutnych myśli. A teraz? Dziewczynce na myśl o bracie bliźniaku w oku pojawiła się łza. 
   
   Nazajutrz, po wysłaniu sowy rodzicom, zebrała w sobie odwagę, aby w końcu się z nim spotkać. Zjadła szybko śniadanie, wciąż zerkając w stronę stołu Gryfonów. Wyszła pospiesznie z Wielkiej Sali i skierowała się w stronę Wieży Gryffindoru. Schowała się za ścianą tuż obok portretu Grubej Damy i z szybko bijącym sercem poczęła czekać, aż Hugo wróci. Miała cichą, aczkolwiek złudną nadzieje, że będzie sam. Nie miała ochoty na spotkanie z kuzynami.
  
   Zerknęła szybko w stronę obrazu, nie chcąc jeszcze zdradzać swojego położenia. Przed oczami mignęła jej rudowłosa czupryna. "To na pewno on. Musisz z nim porozmawiać! Musisz!" - powtarzała sobie w głowie. Po chwili wyszła mu na przeciw i gdy już otwierała usta, gdy usłyszała, że ktoś się zbliża. Sparaliżował ją strach. Zza rogu wyszli śmiejący się James i Albus. Jednak Hugo nie zwracał na nich uwagi mierząc siostrę pytającym spojrzeniem. Rose odzyskała siłę w nogach i zbiegła po schodach potrącając zdziwionych kuzynów. Otworzyła pierwsze napotkane drzwi i wbiegła zdyszana do środka.
    
- To łazienka chłopców - usłyszała nieznajomy głos.
- Przepraszam, już wychodzę - odpowiedziała i już miała się odwrócić, gdy dostrzegła właściciela upominającego ją głosu. Był to owy jasnowłosy chłopiec należący do Ravenclaw - Scorpius. Napotkał je wzrok i uśmiechnął się.
- Jesteś Rose,  prawda? Mam na imię Scorpius - odrzekł.
- Wiem. - odpowiedziała krótko.
- Możesz zostać jeśli chcesz. Rzadko ktoś tu przychodzi, z wyjątkiem mnie, bo ja tu przychodzę często, bo nikt tu nie przychodzi - wyrecytował na jednym oddechu i zarumienił się.
 - Wiesz, ja chyba muszę iść, jestem spóźniona na zielarstwo...
 - Nie martw się, profesor Longbottom jest bardzo wyrozumiały - powiedział i podszedł do umywalki, aby umyć ręce.
- Wiem, chodził do szkoły razem z moimi rodzicami - rzekła dziewczynka.
- No tak, masz bardzo sławnych rodziców, mój tata też ich zna, ale chyba niezbyt się lubią - z jego bladej twarzy spełzł promienny uśmiech.
- Naprawdę muszę już iść - zignorowała swoje poczucie winy - nie chciała zasmucać chłopca.
- Jakby co, zawsze możesz tu wrócić, może się spotkamy - wrócił uśmiech.
- Zobaczymy - również się uśmiechnęła i zwróciła się do drzwi. - "Tu" znaczy gdzie? - odwróciła się, aby spojrzeć po raz ostatni na Scorpiusa.
- Jesteśmy w chłopięcej łazience na szóstym piętrze. 

***

Witajcie! Przepraszamy za długą przerwę. Mamy nadzieje, że rozdział się podobał. Następny już niebawem :)