- Nie, nie pójść mnie! Zostaw!
- To ja!
- Jaki ja?
- Znasz mnie, poznaliśmy się już kiedyś!
- Kiedy? Nic nie rozumiem!
Mały ciemny pokoik znajdujący się na szóstym piętrze. W środku zasypana tumanem kurzu kanapa, a przy niej malutki drewniany stolik - również bardzo brudny. Na ścianach pustka, oprócz jednej ramy. Duży obraz przedstawiający las i masę kruków latający dookoła.
- Zaraz tam coś jest! Coś się porusza.
Jakaś postać chyba mężczyzn, dość wysoki, dobrze zbudowany. Twarz jakby znajoma... ale skąd? W ręku trzymał małą fioletową buteleczką. Był strasznie zdenerwowany, jak by czuł się obserwowany, ale przez kogo? Na niebie latało mnóstwo kruków. Jedne w prawo drugie w lewo inne wlatywały w siebie nawzajem i z hukiem spadały na ziemię.
- Zaraz gdzie ja jestem?
- Wciąż w tym samym miejscu!
- Nie, nie, nie pomocy! Aaaaaaaaaaaaaa!
Ten krzyk wybudził mnie z tego przerażającego snu. Szóste piętro, las, kruki jakaś tajemnicza postać o co chodzi? Dalej jestem w szoku. Od pewnego czasu dzieje się za mną coś nie normalnego! Sny, listy, wizje, strach przed każdym kto przechodzi. Myślałam już nawet nad zmianą środowiska, inne piętro, inny obraz, nowe twarze! Może to zadziała na mnie pomyślnie. Może moje sny coś znaczą, a jeśli się sprawdzą? Kim jest ta postać? Kim jest ten, który ze mną rozmawia?
Zawsze wtedy czuję się strasznie jak bym robiła coś okropnego, poza tym moje ciało ogarnia paraliżujący strach. Jednak z drugiej strony czuję, że jest to moja bratnia dusza ktoś z kim mogę podzielić się wszystkim każdą myślą, każdym słowem. Czasem sądzę, że wariuję! Muszę dojść do siebie i spokojnie poukładać sobie to wszystko w głowie. Do usłyszenia wkrótce!
Po kolacji Rose wyruszyła w stronę szóstego piętra. Zamyśliła się nad różdżką Scorpiusa. To ten duch, na pewno ją ma. Ale jak mu to powiedzieć, kiedy on nic nie pamięta?
Dziewczynka bała się ponownie spytać kim była zjawa, Kiedy weszła do łazienki czuła się bardzo dziwnie zagubiona. Przeszedł ją dreszcz. Krukon już tam był.
- Przepraszam, że musiałeś czekać - odrzekła.
- Nic się nie stało, byłem wcześniej - odpowiedział. Nie potrafił spojrzeć mu w oczy. Zamiast tego śledziła wzrokiem tańczące po posadzce promyki.
- Jak mówić na ciebie w skrócie? - spytała siadając koło niego.
- Jak mówić na ciebie w skrócie? - spytała siadając koło niego.
- Mów mi Scor, mojego tatę też rzadko nazywają pełnym imieniem - powiedział patrząc ślepo w jeden punkt ponad głową Rose. Niby się pogodzili, ale wciąż panował dziwny nastrój.
- Bardzo lubisz swojego ojca, prawda? Często o nim mówisz - spostrzegła dziewczynka.
- Yhym - pokiwał głową. Po chwili ożywił się. - Umiesz dochować sekretu?
- Chyba tak - spojrzała z zaciekawieniem na chłopca.
- Twoja mama była szkolną miłością mojego taty, sam mi o tym powiedział - wyszczerzył zęby. Brwi Rose powędrowały w górę ze zdziwienia.
- To zabawne, ale ona twierdzi, że się nienawidzili.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Zazdrościł jej dużych zdolności magicznych, poza tym od zawsze wmawiano mu, że liczy się tylko czysta krew. Twoi rodzice bardzo dużo zrobili dla Hogwartu - Krukon znowu zmarkotniał. - Jak zareagowali na wieść, że przydzielono cię do Slytherinu? - zapytał.
- Jeszcze nie wiem. Wysłałam do nich list, jeszcze nie odpowiedzieli. Scor, dlaczego nikt z Krukonów nie chcę się z tobą przyjaźnić? - zapytała bez ogródek.
- Bo mój tata był śmierciożercą. Nikt nie chcę znać szczegółów, wiedzieć czemu i jaki jest teraz. Wszyscy chcą widzieć tylko znak na lewym ramieniu i wytykać naszą rodzinę palcami. Cała ta wojna bardzo go zmieniła. Kiedy się urodziłem, starał się zapewnić mi wszystko czego potrzebuję. I tak pokochałem naukę. Chyba, dlatego trafiłem do Ravenclaw. Bardzo się ucieszył, miał nadzieję, że przez to chociaż ja - przerwał na chwilę, zamyślając się. - Chociaż ja nie będę postrzegany tak źle. Jak widać się mylił.
- Zawsze myślałam, że ja mam najgorzej ze wszystkich. Mama i tata tacy, a ja nagle Slytherin. Jednak to wszystko mój wymysł. Wszyscy okazali mi wsparcie, no prócz rodziców, którzy się do mnie nie odzywają. A ty od początku masz pod górkę. Jeśli twój tata był Ślizgonem i jest dobrym człowiekiem, to jest to możliwe. Slytherin to nie tylko czystość krwi, to też ambicja, spryt, zaradność. Wiesz Scorpius, chciałabym w przyszłości być dobrym człowiekiem.
- Już jesteś.
- Bo mój tata był śmierciożercą. Nikt nie chcę znać szczegółów, wiedzieć czemu i jaki jest teraz. Wszyscy chcą widzieć tylko znak na lewym ramieniu i wytykać naszą rodzinę palcami. Cała ta wojna bardzo go zmieniła. Kiedy się urodziłem, starał się zapewnić mi wszystko czego potrzebuję. I tak pokochałem naukę. Chyba, dlatego trafiłem do Ravenclaw. Bardzo się ucieszył, miał nadzieję, że przez to chociaż ja - przerwał na chwilę, zamyślając się. - Chociaż ja nie będę postrzegany tak źle. Jak widać się mylił.
- Zawsze myślałam, że ja mam najgorzej ze wszystkich. Mama i tata tacy, a ja nagle Slytherin. Jednak to wszystko mój wymysł. Wszyscy okazali mi wsparcie, no prócz rodziców, którzy się do mnie nie odzywają. A ty od początku masz pod górkę. Jeśli twój tata był Ślizgonem i jest dobrym człowiekiem, to jest to możliwe. Slytherin to nie tylko czystość krwi, to też ambicja, spryt, zaradność. Wiesz Scorpius, chciałabym w przyszłości być dobrym człowiekiem.
- Już jesteś.
***
Jeśli mowa już o domach, Paulinka zrobiła sobie ostatnio przydział na Pottermore i otóż oficjalnie obie jesteśmy Gryfonkami! Gratulacje!