Kiedy Rose znalazła się w swoim dormitorium musiała zachować kamienną twarz. Jak zawsze. Jej współlokatorki nie zostawiłyby na niej suchej nitki, gdyby się rozpłakała. Musiała być twarda i bez uczuć. Jak zawsze.
Długo nie mogła zasnąć, nadal miała w głowie obraz ducha rzucającego zaklęcia na Scorpiusa. Zjawa była dla niej znajoma. Może nie osobiście, ale widziała ją już w książkach. Na pewno o niej słyszała. Ale gdzie? Całą noc śniła jej się wężowa twarz ducha.
Następnego dnia wstała bardzo wcześnie i zaczęła przeglądać swoje szkolne podręczniki szukając czegoś istotnego. Nie znajdując niczego, ubrała się i wyszła z dormitorium zmierzając na śniadanie.
Siadając wśród innych Ślizgonów nie czuła się wcale głodna. Po zmuszeniu się do zjedzenia kanapki z serem, wyszła spoglądając ukradkiem na stół Krukonów. Scorpius siedział tyłem do niej. Rose pragnęła pogodzić się z nim, był to jej jedyny przyjaciel, jednak duma kazała jej patrzeć na niego z pogardą. "Okłamał mnie" - "Może nie był do końca świadomy tego co robi" - "Mam mnie gdzieś jak wszyscy, jak Hugo, mama, tata... czemu nie odpowiadają na mój list?" - rozmyślała podczas drogi do klasy. Dzisiaj pierwszą lekcją miała być transmutacja z Ravenclaw.
Weszła do sali i zajęła wolną ławkę. Rozłożyła książki i przygotowała pióro. Po chwili ktoś się do niej dosiadł. Nie podniosła głowy, wiedziała kim była ta osoba.
- Cześć - szepnął. - Dalej jesteś na mnie zła?
Już miała rzucić złośliwą uwagę dlaczego nie usiadł ze swoimi przyjaciółmi z Ravenclaw, kiedy ją olśniło. Nikt nigdy nie rozmawiał ze Scorpiusem przy posiłkach, zawsze siedział sam, wtedy, gdy zaproponował jej spotkanie idąc na lekcje, też był sam. A jak bardzo się ucieszył kiedy przypadkowo trafiła do jego kryjówki przed światem... Prawda spadła na Rose niespodziewanie jak grom z jasnego nieba. Młody Malfoy nie miał przyjaciół. Ona też. Dlatego bardzo potrzebowali się nawzajem.
- Dobra, nie musisz nic mówić - powiedział i odwrócił głowę. Kiedy chciała mu odpowiedzieć do sali wszedł nauczyciel transmutacji, profesor Fox. Wszystkie głosy ucichły, a wzrok uczniów skierował się ku niemu.
- Dzień dobry. Dzisiaj nauczę was przemieniać igłę w zapałkę i na odwrót. - Machnął różdżką, a na tablicy pojawiły się definicje i regułki. - Ale najpierw trochę teorii.
Przez kilka minut uczniowie przepisywali informacje z tablicy. Kiedy ucichł dźwięk skrobania piórem, a rozległy ciche rozmowy, profesor Fox rozpoczął swój nudzący wykład o strukturach igły różniących się w budowie od struktur zapałki. Pod koniec lekcji każdy otrzymał po igle i zapałce. Nauczyciel pokazał jak należy machnąć różdżką i podał potrzebne zaklęcie.
Rose szybko opanowała zmianę igły w zapałkę, ale miała drobne problemy by uczynić to na odwrót. Skupiona nie zauważyła, że Scorpius nawet nie zabrał się do pracy, tylko jej się przyglądał.
- Czemu nie...?
- Gdzieś zgubiłem moją różdżkę, szukam jej od wczoraj i nigdzie jej nie ma. Nie wiem co zrobić - przerwał jej. Zapałka Rose zamiast zmienić się w igłę, podskoczyła i zaczęła się palić. Szybko ją zdmuchnęła. Oboje zaczęli się śmiać.
- Na pewno się znajdzie - odpowiedziała.
Do końca lekcji Rudej udał się w końcu zmienić zapałkę w igłę. Po lekcji wyszła z klasy razem z Krukonem.
- To co spotkamy się dzisiaj po kolacji? - spytał kiedy szli wspólnie korytarzem.
- Tak - odpowiedziała uśmiechając się promiennie, uświadamiając sobie jak dawno tego nie robiła.
Przez następne lekcje starała się zapomnieć tym co wczoraj zobaczyła oraz o swoich podejrzeniach gdzie mogłaby teraz być różdżka Scorpiusa. Nie chciała psuć swojej kruchej radości.
Długo nie mogła zasnąć, nadal miała w głowie obraz ducha rzucającego zaklęcia na Scorpiusa. Zjawa była dla niej znajoma. Może nie osobiście, ale widziała ją już w książkach. Na pewno o niej słyszała. Ale gdzie? Całą noc śniła jej się wężowa twarz ducha.
Następnego dnia wstała bardzo wcześnie i zaczęła przeglądać swoje szkolne podręczniki szukając czegoś istotnego. Nie znajdując niczego, ubrała się i wyszła z dormitorium zmierzając na śniadanie.
Siadając wśród innych Ślizgonów nie czuła się wcale głodna. Po zmuszeniu się do zjedzenia kanapki z serem, wyszła spoglądając ukradkiem na stół Krukonów. Scorpius siedział tyłem do niej. Rose pragnęła pogodzić się z nim, był to jej jedyny przyjaciel, jednak duma kazała jej patrzeć na niego z pogardą. "Okłamał mnie" - "Może nie był do końca świadomy tego co robi" - "Mam mnie gdzieś jak wszyscy, jak Hugo, mama, tata... czemu nie odpowiadają na mój list?" - rozmyślała podczas drogi do klasy. Dzisiaj pierwszą lekcją miała być transmutacja z Ravenclaw.
Weszła do sali i zajęła wolną ławkę. Rozłożyła książki i przygotowała pióro. Po chwili ktoś się do niej dosiadł. Nie podniosła głowy, wiedziała kim była ta osoba.
- Cześć - szepnął. - Dalej jesteś na mnie zła?
Już miała rzucić złośliwą uwagę dlaczego nie usiadł ze swoimi przyjaciółmi z Ravenclaw, kiedy ją olśniło. Nikt nigdy nie rozmawiał ze Scorpiusem przy posiłkach, zawsze siedział sam, wtedy, gdy zaproponował jej spotkanie idąc na lekcje, też był sam. A jak bardzo się ucieszył kiedy przypadkowo trafiła do jego kryjówki przed światem... Prawda spadła na Rose niespodziewanie jak grom z jasnego nieba. Młody Malfoy nie miał przyjaciół. Ona też. Dlatego bardzo potrzebowali się nawzajem.
- Dobra, nie musisz nic mówić - powiedział i odwrócił głowę. Kiedy chciała mu odpowiedzieć do sali wszedł nauczyciel transmutacji, profesor Fox. Wszystkie głosy ucichły, a wzrok uczniów skierował się ku niemu.
- Dzień dobry. Dzisiaj nauczę was przemieniać igłę w zapałkę i na odwrót. - Machnął różdżką, a na tablicy pojawiły się definicje i regułki. - Ale najpierw trochę teorii.
Przez kilka minut uczniowie przepisywali informacje z tablicy. Kiedy ucichł dźwięk skrobania piórem, a rozległy ciche rozmowy, profesor Fox rozpoczął swój nudzący wykład o strukturach igły różniących się w budowie od struktur zapałki. Pod koniec lekcji każdy otrzymał po igle i zapałce. Nauczyciel pokazał jak należy machnąć różdżką i podał potrzebne zaklęcie.
Rose szybko opanowała zmianę igły w zapałkę, ale miała drobne problemy by uczynić to na odwrót. Skupiona nie zauważyła, że Scorpius nawet nie zabrał się do pracy, tylko jej się przyglądał.
- Czemu nie...?
- Gdzieś zgubiłem moją różdżkę, szukam jej od wczoraj i nigdzie jej nie ma. Nie wiem co zrobić - przerwał jej. Zapałka Rose zamiast zmienić się w igłę, podskoczyła i zaczęła się palić. Szybko ją zdmuchnęła. Oboje zaczęli się śmiać.
- Na pewno się znajdzie - odpowiedziała.
Do końca lekcji Rudej udał się w końcu zmienić zapałkę w igłę. Po lekcji wyszła z klasy razem z Krukonem.
- To co spotkamy się dzisiaj po kolacji? - spytał kiedy szli wspólnie korytarzem.
- Tak - odpowiedziała uśmiechając się promiennie, uświadamiając sobie jak dawno tego nie robiła.
Przez następne lekcje starała się zapomnieć tym co wczoraj zobaczyła oraz o swoich podejrzeniach gdzie mogłaby teraz być różdżka Scorpiusa. Nie chciała psuć swojej kruchej radości.