środa, 13 sierpnia 2014

5. Sekret kryje sekret...cz.II

Witajcie kochani! Chciałybyśmy was przeprosić za naszą nieobecność, mamy nadzieję, że nas zrozumiecie. Są wakacje, nie zawsze mamy czas i ochotę pisać. Postaramy się to naprawić :) Miłego czytania!

***

   Nic nie rozumiem! To dziecko? Te pytania ? O co mu chodzi ? Nic wam wcześniej nie mówiłam, ale od pewnego czasu dostaję listy, listy z dość nietypową treścią! Po przeczytaniu każdego czuję, że po całym ciele przechodzą mnie ciarki…

„Już niedługo! Już niedługo się zobaczymy…jesteśmy sobie przeznaczeni!”

„Jestem blisko, bliżej niż myślisz.”

„Jesteśmy jak dwie połówki jabłka! Nie umiemy bez siebie żyć – niebawem się o tym przekonasz.”

   Na początku podobało mi się to. Ktoś zabiega o moje względy, w końcu czuję się atrakcyjna, mimo, że nie jestem chucherkiem. Teraz jestem nieco przestraszona – pierwszy raz mówię wam to w pełni poważnie, bez żadnych tajemnic, sekretów, kłamstw. Po tym jak rozstałam się z Bezgłowym Nickiem, stałam się twarda jak skała. Nie miałam kontaktu z rzeczywistością. Wstawałam jadłam i kładłam się spać i tak non-stop. Nie ważne kto? Uczeń? Nauczyciel? Każdego z nich traktowałam jak wroga, nie mogłam pogodzić się z utratą ukochanego. Z czasem było lepiej, mniej bolało. Wybaczyłam Nickowi…nie było to łatwe, ale dałam radę, po tym dopiero zaczęłam żyć na nowo. Rozmawiać, śmiać się, przenikać z obrazu do obrazu. Ale gdzieś tam głęboko to dalej jest! Nie ten ból złamanego serca, ale strach przed tym, że znowu mogę stać się bezduszną postacią. Kimś z kim nie warto żyć! Ale wracając do problemu, póki co nie wiem co z tym zrobić? Ale się dowiem, coś wymyślę… już moja w tym głowa, a teraz idę zjeść kolację, aż mi w brzuchu burczy od tej rozmowy.

   Głosy ucichły, a po korytarzu zaczęły roznosić się kroki. Rose zaczęła szybko szarpać nogą, aby uwolnić się z pułapki. Po chwili biegnąc najciszej jak potrafiła, wpadła zdyszana do łazienki piętro niżej. Po minucie Scorpius minął jej kryjówkę i wszedł do klasy kilka metrów dalej. Ślizgonka wciąż starając się złapać oddech, pragnęła zrozumieć w końcu o co w tym wszystkim chodzi. Odczekała kilka minut i wyszła. Drzwi pomieszczenia do którego wszedł młody Krukon były uchylone. Dziewczynka wstrzymała oddech i zajrzała przez szparę.

   W pokoju nie stały meble ani nie wisiały obrazy. Po jego środku unosił się szpetny, bez włosy duch. Nie posiadał ludzkiego nosa, zamiast niego miał jedynie szpary, które upodobniały go do węża. Cały był perłowo biały, prócz oczu, które lśniły złowieszczym rubinem. Przed nim klęczał jedenastoletni chłopiec do którego celował różdżką i śmiał się, gdy na twarzy Scorpiusa malowały się wyrazy okropnego bólu. Widać było, że krzyczał, lecz nie wydobywał się żaden dźwięk.

   Widok ten przeraził Rose. Cofnęła się, by w razie potrzeby szybko uciec. Jednak nie spuszczała oka z sytuacji. Duch machnął różdżką, a chłopiec opadł bezwładnie na podłogę. Powtórzył czynność i od ścian zaczęły odbijać się echem ciche jęki jego ofiary. Kiedy po raz ostatni skierował ku niemu swoją moc, klasę wypełnił biały blask.
 
   Rudowłosa powoli zrobiła kilka kroków w tył, a następnie znów wbiegła do łazienki. Usiadła powoli na zimnej podsadce. Cała dygotała. Minuty przelatywały jej przez palce, ale ona nie zwracała na to uwagi. Kim jest ten duch? Co on zrobił ze Scorpiusem? Czy powinna iść po pomoc? Jej bitwę z myślami przerwał jasnowłosy chłopiec.
- Cześć, Rose! Długo na mnie czekasz?
- Nic ci nie jest? - wstała.
- A co miałoby mi być? - zdziwił się.
- A to przed chwilą?! Co on ci robił?! - zapytała prawie krzykiem, czując, że zaraz wybuchnie.
- Rose, jaki on? Czemu krzyczysz? Dopiero co wróciłem z kolacji - zdziwił się i spojrzał na nią podejrzliwie.
- Wszyscy jesteście tacy sami! Potraficie tylko unikać prawdy i robić ze mnie dziwadło! - po jej smutnych oczach zaczęły płynąć łzy.
- Rose...
- Myślałam, że chociaż ty... - załkała - Po prostu daj mi spokój, okej?!
 
   Nie słyszała co odpowiedział jej Krukon. Szła roztrzęsiona po korytarzu na szóstym piętrze w kierunku lochów, przyglądając się podłodze. Kiedy przechodziła obok słynnego Bagna Weasley'ów, dzieła jej wujków, zobaczyła profesora Foxa rozglądającego się i skradającego się na szóste piętro. Ich spojrzenia spotkały się. Rose zarumieniła się, a nauczyciel odwrócił i pospiesznie zawrócił do pokoju wspólnego Gryfonów. Po co miałby tam iść?

2 komentarze:

  1. Z kolejnym postem jest u was coraz ciekawiej i coraz bardziej zaskakująco!
    Mam nadzieje że w kolejnych postach wyjaśnicie że Scorpius nie kłamał. :D
    Bo nie kłamał, prawda? :))))) To musiał być ktoś inny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje nas do dalszego pisania! Dziękujemy ♥