sobota, 18 października 2014

Potterowski Londyn

W ostatnie wakacje miałyśmy z Paulą okazję odwiedzić Wielką Brytanie. Aby pozostać w tematyce Harry'ego Pottera, przygotowałyśmy do was mały przewodnik po Londynie, ale trochę nietypowy.
Gotowi?

King's Cross - Peron 9 ¾

Dworzec King's Cross (od zewnątrz) i wszystkim znany peron. Kiedy przyszłam zrobić sobie zdjęcie, kolejka nie miała końca. Niestety nikt nie miał ochoty ze mną czekać. Poszłam obok do sklepu Harry'ego Pottera. Było tam wszystko! Breloczki, długopisy, magnesy, pluszaki, ale też repliki horkruksów, różdżki, szaty szkolne i wiele innych. Jednak ceny w przeliczeniu na złotówki, nierzadko sięgały trzycyfrowych liczb. Kupiłam, więc bilet na pociąg oraz fasolki wszystkich smaków. Zawsze, gdy spoglądam na moje zdobycze uśmiecham się, ale też bardzo tęsknie za Londynem.
Jak widać na zdjęciu - udało mi się! Wróciliśmy na King's Cross ok. 22. Mimo że kolejka była równie wielka. Czekaliśmy nieco ponad 20 minut. W jednej chwili moje marzenie się spełniło.



Ulica Pokątna

Kolejne bardzo ważne miejsce to w mugolskim świecie po prostu Leadenhall Market.



Millennium Bridge

Millennium Bridge pojawił się w przedostatniej części filmu.



Piccadilly Circus
To tutaj w filmie "Harry Potter i Insygnia Śmierci cz.I" deportowali się Ron, Harry i Hermiona tuż po tym jak na weselu Billa i Fleur pojawili się śmierciożercy. 



Natural History Museum

Jest to jedno z najciekawszych muzeów - które miałam okazje zwiedzić w Londynie. A tak przy okazji dalszą część posta pisać będę ja (Paula) także miło jest mi Was powitać. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam, były... SCHODY, ale nie takie zwykłe. Po krótkim rozpoznaniu miejsca i popytaniu kilku pracowników muzeum, upewniłam się w swoich przekonaniach. To tu była kręcona jedna z części Harr'ego Pottera.



Warner Bros. Studio Tour London

Każda z nas marzy o tym by kiedyś się tam znaleźć. Niestety tegoroczne wakacje nam na to nie pozwoliły. Londyn to przepiękne i przeogromne miasto żeby zwiedzić je dokładnie potrzeba co naj mniej miesiąca, a ja miałam na to tylko 10 dni. Jestem pewna, że kiedyś tam wrócę, a w zasadzie wrócimy ja i Patrycja i obu nam uda się zwiedzić to niesamowite i pełne atrakcji muzeum. Za rok pojedziemy ponowie i przywieziemy Wam jeszcze więcej wspomnień związanych z Harrym. 

Panorama Londynu i ulice, którymi podążali główni bohaterowie powieści 

A to już tak na zakończenie. Londyn to cudowne miasto, idąc ulicą żadna z nas nie zdawała sobie sprawy, że może kiedyś dokładnie tą samą drogą szli reżyserowie filmu, czy może sama J.K Rowling. Mam nadzieję, że tak było :) Jeżeli jesteście fanami Harrego to Londyn powinnien być pierwszym
miastem do zwiedzenia na waszej liście.


Mamy nadzieję, że post się Wam podobał i zostawicie po sobie miły komentarz. Do zobaczenia wkrótce!

czwartek, 9 października 2014

8. "W końcu się widzimy..."

    Droga na szóste piętro nie była długa, mój obraz, a tajemnicze drzwi dzieliło kilka portretów. 
   W duchu cały czas nie byłam tego pewna, nie wiedziałam czy chcę to zrobić, czy chcę w końcu poznać prawdę. Czy moje sny są prawdziwe? Kto tam na mnie czeka? Ta masa pytań krążyła mi po głowie już od dawna. Dopiero teraz zebrałam się na to by w końcu to sprawdzić. Cały dzień snułam w głowie plany, drogę, którą muszę pokonać, cały czas widziałam te drzwi, ciemne z dużym złotym zamkiem pośrodku. Postanowiła wybrać się tam wieczorem nie chciałam by ktokolwiek mnie zobaczył. 
   Mijały sekundy, za nimi minuty, godziny – czas okropnie się dłużył. Byłam strasznie zdenerwowana non – stop jakaś część mnie mówiła do mnie:
- Nie rób tego!
Z innej strony czułam, że może spotkać mnie tam coś naprawdę wspaniałego, rzecz, która nie przydarzy się już nigdy.
   Była godzina 24.00 na korytarzach cicho, nie było słychać żadnych kroków, ani nawet cichych rozmów. Droga mijała mi bardzo szybko, przechodziłam z obrazu do obrazu. Byłam ostrożna nie mogłam pozwolić, aby którykolwiek z mieszkańców się obudził – nie chciałam nikomu nic mówić dopóki sama nie poznam prawdy. No i są wielkie, ciemne drzwi. Cała drżałam, szczęka latała mi w górę i w dół, wszystkie kończyny były obolałe. Weszłam znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu był to wielki obraz, ale chwile kratki, cele, dziwne dźwięki co się dzieje? Cały szary, mroczny w nim jakiś zamek ogromy z małymi oknami a w środku cele. Zaraz, zaraz co ja tu robię? Te dźwięki, te zgrzyty, szepty. Pomyłam, że to jedyne rozwiązanie. Wzięłam jak największy wdech i pisnęłam… najgłośniej jak tylko umiałam. 
   Nagle oślepiło mnie jasne światło usłyszałam tylko czyjś głos! Wydawał mi się znajomy.
- Przyszłśśś, przyszłaśśś!
- Kto mówi? Błagam odezwij się!
- Mnie nie musisz błagać. Zrobię dla Ciebie wszystko.
Właśnie w tym momencie go zobaczyłam. (Teraz powinnam podać wam opis pięknego bruneta, o jasnej cerze, wielkich niebieski oczach i pięknej muskulaturze.) A tu kto? Zabrakło mi tchu, gdy go ujrzałam. Z jednej strony byłam przerażona! Nie wiedziałam co mam robić? Z drugiej strony poczułam, poczułam takie miłe uczucie, bezpieczeństwo, ciepło! Nie, nie to niemożliwe. On skrzywdził tyle osób, tylu przez niego płakało, tylu cierpiało. 
   Przez kilka chwil staliśmy naprzeciwko siebie, znajdowałam się w jakimś dziwnym obrazie ciemny, mroczy – zresztą jak wszystko co się tam znajdowało. Droga, las, domy. On patrzył mi głęboko w oczy. Co miałam robić krzyczeć? Po co nie warto i tak nikt nie usłyszy. Rozczulać się nad sobą? Nie warto za późno.
- Dlaczego ty? Czego ty ode mnie chcesz?
- Poczekaj daj wytłumaczyć nie chcę Cię skrzywdzić! Już od dawna do Ciebie piszę, cały czas czekam na odpowiedź.
- To ty do mnie piszesz? – Z początku ogarnęło mnie przerażenie, jednak później poczułam się kochana, najzwyczajniej w świecie kochana. Nie byłam w stanie z nim dłużej rozmawiać. Nie wiedziałam co robić? Widać było, że jest inny taki, taki… sama nie wiem jak to nazwać?
- Muszę iść! Teraz, już!
   Nie zdążył nawet otworzyć ust, a ja już znajdywałam się po drugiej stronie drzwi. Przerażona, ale szczęśliwa. Mam dość na dziś muszę to sobie dobrze poukładać, przemyśleć. W końcu to Voldemort!

wtorek, 30 września 2014

7. Sny

- Nie, nie pójść mnie! Zostaw!
- To ja!
- Jaki ja?
- Znasz mnie, poznaliśmy się już kiedyś!
- Kiedy? Nic nie rozumiem!
   Mały ciemny pokoik znajdujący się na szóstym piętrze. W środku zasypana tumanem kurzu kanapa, a przy niej malutki drewniany stolik -  również bardzo brudny. Na ścianach pustka, oprócz jednej ramy. Duży obraz przedstawiający las i masę kruków latający dookoła.
- Zaraz tam coś jest! Coś się porusza.
   Jakaś postać chyba mężczyzn, dość wysoki, dobrze zbudowany. Twarz jakby znajoma... ale skąd? W ręku trzymał małą fioletową buteleczką. Był strasznie zdenerwowany, jak by czuł się obserwowany, ale przez kogo? Na niebie latało mnóstwo kruków. Jedne w prawo drugie w lewo inne wlatywały w siebie nawzajem i z hukiem spadały na ziemię.
- Zaraz gdzie ja jestem?
- Wciąż w tym samym miejscu!
- Nie, nie, nie pomocy! Aaaaaaaaaaaaaa!
   Ten krzyk wybudził mnie z tego przerażającego snu. Szóste piętro, las, kruki jakaś tajemnicza postać o co chodzi? Dalej jestem w szoku. Od pewnego czasu dzieje się za mną coś nie normalnego! Sny, listy, wizje, strach przed każdym kto przechodzi. Myślałam już nawet nad zmianą środowiska, inne piętro, inny obraz, nowe twarze! Może to zadziała na mnie pomyślnie. Może moje sny coś znaczą, a jeśli się sprawdzą? Kim jest ta postać? Kim jest ten, który ze mną rozmawia?
   Zawsze wtedy czuję się  strasznie jak bym robiła coś okropnego, poza tym moje ciało ogarnia paraliżujący strach. Jednak z drugiej strony czuję, że jest to moja bratnia dusza ktoś z kim mogę podzielić się wszystkim każdą myślą, każdym słowem. Czasem sądzę, że wariuję! Muszę dojść do siebie i spokojnie poukładać sobie to wszystko w głowie. Do usłyszenia wkrótce!

   Po kolacji Rose wyruszyła w stronę szóstego piętra. Zamyśliła się nad różdżką Scorpiusa. To ten duch, na pewno ją ma. Ale jak mu to powiedzieć, kiedy on nic nie pamięta?
Dziewczynka bała się ponownie spytać kim była zjawa, Kiedy weszła do łazienki czuła się bardzo dziwnie zagubiona. Przeszedł ją dreszcz. Krukon już tam był.
- Przepraszam, że musiałeś czekać - odrzekła. 
- Nic się nie stało, byłem wcześniej - odpowiedział. Nie potrafił spojrzeć mu w oczy. Zamiast tego śledziła wzrokiem tańczące po posadzce promyki.
- Jak mówić na ciebie w skrócie? - spytała siadając koło niego.
- Mów mi Scor, mojego tatę też rzadko nazywają pełnym imieniem - powiedział patrząc ślepo w jeden punkt ponad głową Rose. Niby się pogodzili, ale wciąż panował dziwny nastrój.
- Bardzo lubisz swojego ojca, prawda? Często o nim mówisz - spostrzegła dziewczynka.
- Yhym - pokiwał głową. Po chwili ożywił się. - Umiesz dochować sekretu? 
- Chyba tak - spojrzała z zaciekawieniem na chłopca.
- Twoja mama była szkolną miłością mojego taty, sam mi o tym powiedział - wyszczerzył zęby. Brwi Rose powędrowały w górę ze zdziwienia.
- To zabawne, ale ona twierdzi, że się nienawidzili.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Zazdrościł jej dużych zdolności magicznych, poza tym od zawsze wmawiano mu, że liczy się tylko czysta krew. Twoi rodzice bardzo dużo zrobili dla Hogwartu - Krukon znowu zmarkotniał. - Jak zareagowali na wieść, że przydzielono cię do Slytherinu? - zapytał.
- Jeszcze nie wiem. Wysłałam do nich list, jeszcze nie odpowiedzieli. Scor, dlaczego nikt z Krukonów nie chcę się z tobą przyjaźnić? - zapytała bez ogródek.
- Bo mój tata był śmierciożercą. Nikt nie chcę znać szczegółów, wiedzieć czemu i jaki jest teraz. Wszyscy chcą widzieć tylko znak na lewym ramieniu i wytykać naszą rodzinę palcami. Cała ta wojna bardzo go zmieniła. Kiedy się urodziłem, starał się zapewnić mi wszystko czego potrzebuję. I tak pokochałem naukę. Chyba, dlatego trafiłem do Ravenclaw. Bardzo się ucieszył, miał nadzieję, że przez to chociaż ja - przerwał na chwilę, zamyślając się. - Chociaż ja nie będę postrzegany tak źle. Jak widać się mylił.
- Zawsze myślałam, że ja mam najgorzej ze wszystkich. Mama i tata tacy, a ja nagle Slytherin. Jednak to wszystko mój wymysł. Wszyscy okazali mi wsparcie, no prócz rodziców, którzy się do mnie nie odzywają. A ty od początku masz pod górkę. Jeśli twój tata był Ślizgonem i jest dobrym człowiekiem, to jest to możliwe. Slytherin to nie tylko czystość krwi, to też ambicja, spryt, zaradność. Wiesz Scorpius, chciałabym w przyszłości być dobrym człowiekiem.
- Już jesteś.

***
Jeśli mowa już o domach, Paulinka zrobiła sobie ostatnio przydział na Pottermore i otóż oficjalnie obie jesteśmy Gryfonkami! Gratulacje!

sobota, 20 września 2014

Przeprosiny

Witajcie kochani !

   Na początku chciałybyśmy Was serdecznie przeprosić za naszą długą nieobecność. Początek roku szkolnego dał nam odrobinę w kość. Na nowo musiałyśmy się zaaklimatyzować i przyzwyczaić do faktu, że codziennie trzeba wstawać do szkoły. Poza tym każda z nas ma zajęcia pozalekcyjne i szkolne – nie zawsze potrafimy się zgrać. Jednak od teraz nasz fanfiction na nowo zaczyna istnieć. Po tej dość długiej przerwie nasze głowy pełne są pomysłów na dalsze losy bohaterów. Posty będziemy się starały dodawać raz lub dwa razy w tygodniu. Najpewniej od czwartku do niedzieli :) Jeszcze raz pragniemy Was przeprosić i zachęcić do dalszego śledzenia naszego fanfika.

P.S
Lubisz czytać naszego bloga? Jeśli często tu bywasz... zaobserwuj nas! Odwdzięczymy się i to podwójnie. Do następnego postu…!  

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

6. Transmutacja

   Kiedy Rose znalazła się w swoim dormitorium musiała zachować kamienną twarz. Jak zawsze. Jej współlokatorki nie zostawiłyby na niej suchej nitki, gdyby się rozpłakała. Musiała być twarda i bez uczuć. Jak zawsze.
   Długo nie mogła zasnąć, nadal miała w głowie obraz ducha rzucającego zaklęcia na Scorpiusa. Zjawa była dla niej znajoma. Może nie osobiście, ale widziała ją już w książkach. Na pewno o niej słyszała. Ale gdzie? Całą noc śniła jej się wężowa twarz ducha.
   Następnego dnia wstała bardzo wcześnie i zaczęła przeglądać swoje szkolne podręczniki szukając czegoś istotnego. Nie znajdując niczego, ubrała się i wyszła z dormitorium zmierzając na śniadanie.
   Siadając wśród innych Ślizgonów nie czuła się wcale głodna. Po zmuszeniu się do zjedzenia kanapki z serem, wyszła spoglądając ukradkiem na stół Krukonów. Scorpius siedział tyłem do niej. Rose pragnęła pogodzić się z nim, był to jej jedyny przyjaciel, jednak duma kazała jej patrzeć na niego z pogardą. "Okłamał mnie" - "Może nie był do końca świadomy tego co robi" - "Mam mnie gdzieś jak wszyscy, jak Hugo, mama, tata... czemu nie odpowiadają na mój list?" - rozmyślała podczas drogi do klasy. Dzisiaj pierwszą lekcją miała być transmutacja z Ravenclaw.
   Weszła do sali i zajęła wolną ławkę. Rozłożyła książki i przygotowała pióro. Po chwili ktoś się do niej dosiadł. Nie podniosła głowy, wiedziała kim była ta osoba.
- Cześć - szepnął. - Dalej jesteś na mnie zła?
   Już miała rzucić złośliwą uwagę dlaczego nie usiadł ze swoimi przyjaciółmi z Ravenclaw, kiedy ją olśniło. Nikt nigdy nie rozmawiał ze Scorpiusem przy posiłkach, zawsze siedział sam, wtedy, gdy zaproponował jej spotkanie idąc na lekcje, też był sam. A jak bardzo się ucieszył kiedy przypadkowo trafiła do jego kryjówki przed światem... Prawda spadła na Rose niespodziewanie jak grom z jasnego nieba. Młody Malfoy nie miał przyjaciół. Ona też. Dlatego bardzo potrzebowali się nawzajem.
- Dobra, nie musisz nic mówić - powiedział i odwrócił głowę. Kiedy chciała mu odpowiedzieć do sali wszedł nauczyciel transmutacji, profesor Fox. Wszystkie głosy ucichły, a wzrok uczniów skierował się ku niemu.
- Dzień dobry. Dzisiaj nauczę was przemieniać igłę w zapałkę i na odwrót. - Machnął różdżką, a na tablicy pojawiły się definicje i regułki. - Ale najpierw trochę teorii.
Przez kilka minut uczniowie przepisywali informacje z tablicy. Kiedy ucichł dźwięk skrobania piórem, a rozległy ciche rozmowy, profesor Fox rozpoczął swój nudzący wykład o strukturach igły różniących się w budowie od struktur zapałki. Pod koniec lekcji każdy otrzymał po igle i zapałce. Nauczyciel pokazał jak należy machnąć różdżką i podał potrzebne zaklęcie.
   Rose szybko opanowała zmianę igły w zapałkę, ale miała drobne problemy by uczynić to na odwrót. Skupiona nie zauważyła, że Scorpius nawet nie zabrał się do pracy, tylko jej się przyglądał.
- Czemu nie...?
- Gdzieś zgubiłem moją różdżkę, szukam jej od wczoraj i nigdzie jej nie ma. Nie wiem co zrobić - przerwał jej. Zapałka Rose zamiast zmienić się w igłę, podskoczyła i zaczęła się palić. Szybko ją zdmuchnęła. Oboje zaczęli się śmiać.
- Na pewno się znajdzie - odpowiedziała.
Do końca lekcji Rudej udał się w końcu zmienić zapałkę w igłę. Po lekcji wyszła z klasy razem z Krukonem.
- To co spotkamy się dzisiaj po kolacji? - spytał kiedy szli wspólnie korytarzem.
- Tak - odpowiedziała uśmiechając się promiennie, uświadamiając sobie jak dawno tego nie robiła.
   Przez następne lekcje starała się zapomnieć tym co wczoraj zobaczyła oraz o swoich podejrzeniach gdzie mogłaby teraz być różdżka Scorpiusa. Nie chciała psuć swojej kruchej radości.

środa, 13 sierpnia 2014

5. Sekret kryje sekret...cz.II

Witajcie kochani! Chciałybyśmy was przeprosić za naszą nieobecność, mamy nadzieję, że nas zrozumiecie. Są wakacje, nie zawsze mamy czas i ochotę pisać. Postaramy się to naprawić :) Miłego czytania!

***

   Nic nie rozumiem! To dziecko? Te pytania ? O co mu chodzi ? Nic wam wcześniej nie mówiłam, ale od pewnego czasu dostaję listy, listy z dość nietypową treścią! Po przeczytaniu każdego czuję, że po całym ciele przechodzą mnie ciarki…

„Już niedługo! Już niedługo się zobaczymy…jesteśmy sobie przeznaczeni!”

„Jestem blisko, bliżej niż myślisz.”

„Jesteśmy jak dwie połówki jabłka! Nie umiemy bez siebie żyć – niebawem się o tym przekonasz.”

   Na początku podobało mi się to. Ktoś zabiega o moje względy, w końcu czuję się atrakcyjna, mimo, że nie jestem chucherkiem. Teraz jestem nieco przestraszona – pierwszy raz mówię wam to w pełni poważnie, bez żadnych tajemnic, sekretów, kłamstw. Po tym jak rozstałam się z Bezgłowym Nickiem, stałam się twarda jak skała. Nie miałam kontaktu z rzeczywistością. Wstawałam jadłam i kładłam się spać i tak non-stop. Nie ważne kto? Uczeń? Nauczyciel? Każdego z nich traktowałam jak wroga, nie mogłam pogodzić się z utratą ukochanego. Z czasem było lepiej, mniej bolało. Wybaczyłam Nickowi…nie było to łatwe, ale dałam radę, po tym dopiero zaczęłam żyć na nowo. Rozmawiać, śmiać się, przenikać z obrazu do obrazu. Ale gdzieś tam głęboko to dalej jest! Nie ten ból złamanego serca, ale strach przed tym, że znowu mogę stać się bezduszną postacią. Kimś z kim nie warto żyć! Ale wracając do problemu, póki co nie wiem co z tym zrobić? Ale się dowiem, coś wymyślę… już moja w tym głowa, a teraz idę zjeść kolację, aż mi w brzuchu burczy od tej rozmowy.

   Głosy ucichły, a po korytarzu zaczęły roznosić się kroki. Rose zaczęła szybko szarpać nogą, aby uwolnić się z pułapki. Po chwili biegnąc najciszej jak potrafiła, wpadła zdyszana do łazienki piętro niżej. Po minucie Scorpius minął jej kryjówkę i wszedł do klasy kilka metrów dalej. Ślizgonka wciąż starając się złapać oddech, pragnęła zrozumieć w końcu o co w tym wszystkim chodzi. Odczekała kilka minut i wyszła. Drzwi pomieszczenia do którego wszedł młody Krukon były uchylone. Dziewczynka wstrzymała oddech i zajrzała przez szparę.

   W pokoju nie stały meble ani nie wisiały obrazy. Po jego środku unosił się szpetny, bez włosy duch. Nie posiadał ludzkiego nosa, zamiast niego miał jedynie szpary, które upodobniały go do węża. Cały był perłowo biały, prócz oczu, które lśniły złowieszczym rubinem. Przed nim klęczał jedenastoletni chłopiec do którego celował różdżką i śmiał się, gdy na twarzy Scorpiusa malowały się wyrazy okropnego bólu. Widać było, że krzyczał, lecz nie wydobywał się żaden dźwięk.

   Widok ten przeraził Rose. Cofnęła się, by w razie potrzeby szybko uciec. Jednak nie spuszczała oka z sytuacji. Duch machnął różdżką, a chłopiec opadł bezwładnie na podłogę. Powtórzył czynność i od ścian zaczęły odbijać się echem ciche jęki jego ofiary. Kiedy po raz ostatni skierował ku niemu swoją moc, klasę wypełnił biały blask.
 
   Rudowłosa powoli zrobiła kilka kroków w tył, a następnie znów wbiegła do łazienki. Usiadła powoli na zimnej podsadce. Cała dygotała. Minuty przelatywały jej przez palce, ale ona nie zwracała na to uwagi. Kim jest ten duch? Co on zrobił ze Scorpiusem? Czy powinna iść po pomoc? Jej bitwę z myślami przerwał jasnowłosy chłopiec.
- Cześć, Rose! Długo na mnie czekasz?
- Nic ci nie jest? - wstała.
- A co miałoby mi być? - zdziwił się.
- A to przed chwilą?! Co on ci robił?! - zapytała prawie krzykiem, czując, że zaraz wybuchnie.
- Rose, jaki on? Czemu krzyczysz? Dopiero co wróciłem z kolacji - zdziwił się i spojrzał na nią podejrzliwie.
- Wszyscy jesteście tacy sami! Potraficie tylko unikać prawdy i robić ze mnie dziwadło! - po jej smutnych oczach zaczęły płynąć łzy.
- Rose...
- Myślałam, że chociaż ty... - załkała - Po prostu daj mi spokój, okej?!
 
   Nie słyszała co odpowiedział jej Krukon. Szła roztrzęsiona po korytarzu na szóstym piętrze w kierunku lochów, przyglądając się podłodze. Kiedy przechodziła obok słynnego Bagna Weasley'ów, dzieła jej wujków, zobaczyła profesora Foxa rozglądającego się i skradającego się na szóste piętro. Ich spojrzenia spotkały się. Rose zarumieniła się, a nauczyciel odwrócił i pospiesznie zawrócił do pokoju wspólnego Gryfonów. Po co miałby tam iść?

sobota, 2 sierpnia 2014

5. Sekret kryje sekret...cz.I

   Kilka dni później, Rose szła w stronę klasy, w której miała mieć po przerwie lekcje zaklęć. Będąc piętro niżej spostrzegła idącego naprzeciw znajomego Krukona. Był sam.
- Cześć!
Dziewczynka zatrzymała się i spojrzała na Scorpiusa, jakby zrobił najdziwniejszą rzecz pod słońcem. Jednak po chwili oprzytomniała i odpowiedziała mu cichym "hej".
- Może byśmy się dzisiaj spotkali, po kolacji...? - zapytał trochę niepewnie.
- W porządku - uśmiechnęła się blado. - Czemu idziesz sam na lekcje?
- Mógłby się ciebie zapytać o to samo - zażartował, ale widząc jej kamienną twarz, spoważniał. - Tak jakoś wyszło.
-Yhym - burknęła. - Do zobaczenia.
Minęła go szybko i równie sprawnie idąc, dotarła do celu. Dlaczego tak unikała Scorpiusa?

   Szóste piętro?! Sekret kryje sekret, tajemnica, tajemnice. A ja? Co ja kryję? Nie jestem Grubą Damą, nie jestem uczniem, ani żadnym innym duchem. Tak więc czym?
   A oto moje motto życiowe!

„Władza jest siłą, siła jest władzą”

   Sami wysuńcie wnioski, czym bądź kim jestem? Na szóstym piętrze jest wiele duchów… Tłusty Bert, Mokra Miranda, no i jeszcze on! Duch Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Pewnie teraz się zastanawiacie skąd to wiem? Często tam bywam, ale co tam robię? To już jest moja słodka tajemnica. Od pewnego czasu prowadzę dziennik, wszystkie myśli, przemyślenia wszystko tam ląduje. Przeczytajcie co ostatnio zanotowałem, dość ciekawe – nie będę ukrywał.

25 września

   Szóste piętro? Jedno z najbardziej tajemniczych miejsc Hogwartu. Mroczne korytarze duchy, sale, obrazy i jedna łazienka. Niby zwykłe piętro, a jednak? Zniknięcie różdżki, jedno z niewybaczalnych zaklęć… Imperius. Hipnoza, czar. Wszystko to widziałem jednego wieczoru. Jako dodatek jeden z pierwszorocznych syn sławnego Draco Malfoya – niegdyś śmierciożercy. Scorpius Malfoy. A on tam po co? No i ten który rzucała zaklęcie. Voldemort! Znów coś knuje, kombinuje – co prawda nie jest już takim zagrożeniem jak kiedyś, ale… Mówiąc prościej widziałem to czego widzieć nie powinienem. Voldemort rzucała zaklęcie na chłopca, akurat na niego? Nic nie rozumiem! Dowiem się, muszę się dowiedzieć!

A.B.F... do zobaczenia

   Po podwójnej lekcji eliksirów prędko zjadła w Wielkiej Sali kolacje, a następnie wspięła się po schodach na szóste piętro i zaczęła czekać na spóźniającego się Scorpiusa. 
   Nagle usłyszała kroki na korytarzu. "Przecież nikt tu nie chodzi" - pomyślała. Podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Kilka metrów dalej stał niepatrzący na nią Scorpius. Chciała go zawołać, ale wystraszyły ją jego ślepe i zimne spojrzenie. Miał zaciśnięte w pięściach dłonie. Nadsłuchiwał jakichkolwiek dźwięków. Dziewczynka modliła się by ten nie usłyszał jej głośnego bicia serca i płytkiego oddechu. Po chwili Krukon począł zmierzać na siódme piętro. "Co mu się stało?" - spytała przerażona samą siebie dziewczynka. Kiedy chłopiec zniknął za rogiem, postanowiła go śledzić. Zamknęła najciszej jak się da drzwi chłopięcej łazienki. Na palcach, skradając się i uważając na fałszywe stopnie szła jego śladami. Do jej uszu dobiegł strzępek rozmowy.
- ...pragnę jedynie z panią porozmawiać - odrzekł znajomy głos.
   Nie usłyszała odpowiedzi. Po pustym korytarzu rozniósł się dźwięk zapadającego się stopnia. Rose przeklęła w myślach, przecież tak się starała! Nastąpił moment błogiej ciszy. Nawet serce Ślizgonki zamarło. Jednak rozmowa znów się rozpoczęła.
 - Jaki jest pani ulubiony zapach?
- Mmm zapach! Uwielbiam, uwielbiam..., a po co Ci to wiedzieć? No po co? Nie jesteś pierwszy, który docieka. Oj tylu ich już było, tylu. Jedzenie! Jedzenie to mój ulubiony zapach...
- Co pani myśli o wężach, a co o duchach?
- Węże, węże nic o nich nie wiem. W życiu też żadnego nie widziałam. Duchy, duchy... kocham je! Dawniej chodziłam z kilkoma np. z Bezgłowy Nickiem - reszty nie pamiętam, jak już powtarzam, było ich tylu. A ty mój maluchu może robisz wywiad do szkolnej gazetki? Tak zgodzę się z tobą! Jestem idealną kandydatką do wywiadów. Wiem wszystko... wszystko!
- Czy nie ma pani dość siedzenia w obrazie i ciągłego pytania o hasło? 
- Obraz to mój jedyny dom. Pytanie o hasło? Hasło? Dość tego! Jeżeli zaraz nie powiesz mi po co te informację to zacznę krzyczeć! Pamiętaj skarbie ty masz lat 11..., a ja, ja stooo - trochę więcej. Nie pasujemy do siebie, ale nie martw się będę Cię miło wspominać! A teraz leć już spać...

   Nic nie rozumiem! Te pytania...! Zero reakcji! O co mu chodziło? Nic, a nic nie rozumiem! 

***
Ciąg dalszy nastąpi...